Walka św. Michała Archanioła z szatanem, Tintoretto, Gemäldegalerie Alte Meister, Drezno

Wprowadzam nieprzyjaźnie między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje i potomstwo jej. Bóg ogłasza wojnę, zaczyna się straszna walka. Z jednej strony niewiasta i jej potomstwo – ludzie, z drugiej wąż i jego potomstwo – szatani. Po jednej stronie zranione potomstwo Adama, po drugiej przebiegłe wojsko złego ducha. Walka byłaby szlachetna i dzielna, ale wnętrzności ludzkie zatrute są  grzechem, człowiekowi podoba się zło. Pierwsi rodzice zasiali w sercach swego potomstwa ziarno zdrady. I wielu chętnie przejdzie na stronę przeciwnika.

Celem złego ducha jest nasz grzech. Nie może nas zmusić do grzechu, ale może nas skusić. Grzech jest zdradą, dezercją, wiarołomstwem, aktem samobójczym. Nie jest to niewinna pomyłka jak nieumiejętnie wypuszczona strzała, która chybi zanim dojdzie do celu. Nie jest to trywialna i bezwiedna słabość, jak głośno burczący brzuch, który przyciąga uwagę wszystkich na podniosłej uroczystości. Nie ma większej tragedii w historii świata niż grzech śmiertelny. Przez grzech zabijamy w sobie życie Boże, jak gdybyśmy wypuścili z ciała całą naszą krew. Przez grzech odcinamy się od Boga – źródła życia. Gałązka, która nie tkwi w pniu nie tylko nie przynosi owoców, ale sama usycha, marnieje, ginie. Grzech to okaleczenie natury ludzkiej: śmierć duszy, zranienie jej władz, upokorzenie ciała. Jeśli szukamy przyczyny, dla której nasze domy są skłócone – zobaczymy grzech. Nic tak nie niszczy życia w społeczności jak grzech, np. łgarstwo, pycha, zdrada. Przez grzechy padły całe narody, grzechy doprowadziły tyranów do ucisku niewinnych, często do okrutnego ludobójstwa. Grzechy zabijają nas i upokarzają, naszych bliźnich niszczą i obrażają, od Boga odcinają. Już tutaj na ziemi grzechy tak bardzo szkodzą, po śmierci zaś ściągają wieczne potępienie. Grzech zabija miłość nadprzyrodzoną, o której pisze św. Paweł[1]. Jeśli w duszy jest grzech śmiertelny, nie może być miłości: nie ma wspólnoty Chrystusa z Belialem[2]. Tragedia jednak polega nie na tym, jakie szkody niesie ze sobą grzech, nie kary, jakie sprowadza, ale że zdajemy sobie sprawę, czym jest grzech, a jednak wybieramy go dobrowolnie. Jest to tak wielkie zło, że nawet piekło w pełni nie oddaje tego, czym jest grzech śmiertelny[3].

Święci mówią, że gorszy jest grzech śmiertelny (śmierć duszy) niż śmierć ciała, to samo mówi Chrystus – nic nie zyska człowiek, który cały świat pozyskałby, a na swojej duszy odniósł szkodę. Grzech niszczy naturalny wstyd i często różne osoby obnoszą go z fałszywą radością jak poganie swoje plugawe bałwany. Grzech jest często wynoszony, jak złoty cielec, przed którym całe narody biją pokłony, zwłaszcza gdy tchórzliwy Aaron nie występuje przeciw niemu. Grzech narusza światło rozumu. Zły duch, przebiegły szatan, buntownik i główny sprawca grzechu jest przedstawiany jako sprytny i sympatyczny diabełek. Wielu ludzi łudzi się, że piekło nie istnieje, chcieliby, żeby było puste i wmawiają sobie, że musi tak być, jak oni chcą. Nie chcą zobaczyć, że Pan nigdy czegoś takiego nie mówi, nie obiecuje. Przeciwnie – jasno głosi, że szeroka jest brama do potępienia, a wielu tam idzie. Apostołowie w żadnym miejscu nie ośmielają się choćby delikatnie sugerować pustego piekła – przeciwnie, jasno ostrzegają przed nim. A jednak wielu samych siebie zwodzi fałszywą nadzieją, że jakoś to będzie.

            W walce istotne zadanie powierzono Maryi: sprowadzenie Wojownika – Chrystusa, który ma odnieść ostateczne zwycięstwo. To wielki Mocarz, większy niż Dawid, Gedeon czy Juda Machabejski. Jego Matka, wolna od trucizny Adama jednym słowem przywodzi Go na ziemię. Ukrywa Go najpierw pod swym niewinnym sercem. Choć aniołowie Ją pozdrawiają, nie traci pokory: dzięki temu zachowuje zawsze jasne spojrzenie i nie daje się zwieść jak Jej pramatka. Chociaż pochodzi z królewskiego szczepu Jessego i Dawida, żyje skromnie i niepozornie. Jak dobrze ukryty żołnierz, który musi strzec ważnych sekretów, podobnie Maryja, roztropna i prosta. Uczy się walki duchowej ten, kto patrzy na Maryję i Ją naśladuje. Cel zostanie osiągnięty, walka nastąpi, Syn Jej odniesie zwycięstwo.

Chrystus przybywa na krwawy bój. On jeden może zniszczyć grzech i zupełnie oczyścić, odrodzić sumienia grzeszników. Jego Ewangelia jest regułą walki z grzechem i wszystkim co do grzechu prowadzi, zwłaszcza z szatanem. Pan stanie do pojedynku ze śmiercią, choć padnie, jednak zwycięży ją[4]. I powstanie samowładnie po trzech dniach, pełen życia, piękna i siły, mając w dłoniach, na stopach i w boku trofea – znamiona zwycięstwa. Jego Męka pokazuje to, co grzech robi z duszą ludzką, Jego zmartwychwstanie ukazuje siłę prawdziwego nawrócenia. Sam zwyciężył, ale Jego Kościół Święty dalej prowadzi walkę. Pan go uzbroił w sakramenty, złożył w nim zwłaszcza sakrament zmartwychwstania – zwycięską pokutę. W Kościele grzesznicy doznają zmartwychwstania, odrodzenia, nowego życia. Rozum zostaje umocniony światłem wiary, by rozpraszać matactwa i opary grzechu. Wola ożywia się miłością nadprzyrodzoną i brzydzi się każdego plugastwa i dezercji. Tu odrodzony z grzechów człowiek cieszy się wolnością dzieci Bożych. Przecież wszczepiony jest w Chrystusa przez chrzest. Przecież krew Chrystusa, przyjmowana godnie w Eucharystii, pulsuje w jego duszy. Choć nadal trwa walka z grzechem i szatanem, to jednak zwycięstwo jest po naszej stronie. Kościół jest stworzony do tej walki i do odniesienia triumfu. Ci, którzy nie poddadzą się, zakrólują jak Pan.

            W zwycięskiej walce Kościoła z grzechem pojawia się przedziwne wsparcie dla grzeszników, Maryja, Ucieczka grzeszników. Pierwsi chrześcijanie modlą się do Niej słowami: uciekamy się do Ciebie, Święta Boża Rodzicielko. Potrzebujemy wsparcia. Widzimy triumf wielu, ale nie jesteśmy pewni własnego zwycięstwa. Wielu poległo przez pychę, wielu synów Kościoła zaprzedało się grzechowi. Sami dobrowolnie wybieramy grzechy ciężkie, choć wiemy, do czego prowadzą. Rzeczywiście potrzebujemy wsparcia, ale i miasta ucieczki. W starym Izraelu Mojżesz wyznaczył miasta, gdzie mogli się schronić przestępcy: miasta ucieczki. Maryja jest miastem ucieczki, które założył Chrystus dla grzeszników i w którym radośnie panuje. W Niepokalanej nie ma niczego, co odrzucałoby od Niej biednego grzesznika: żadnej pychy, żadnej pogardy, żadnej obłudy, żadnego zakłamania. Jej serce pulsuje dobrem, czystą miłością i wspaniałym miłosierdziem. Im bliżej jest ktoś Chrystusa, im głębiej z nim związany, tym bardziej naśladuje Jego podejście do grzeszników: dla żałujących jest miłosierny, dla obłudnych surowy. Przecież Miasto ucieczki, bliskość Ucieczki grzeszników nie jest i nie może być zachętą do grzechu. Nic dziwnego, że Chrystus rozbudza w duszach grzeszników miłość do Swej Matki. Nic dziwnego, że wielu grzeszników Maryja sprowadza cierpliwie do Kościoła, do sakramentów odrodzenia, do życia bliskością Chrystusa. Do grzesznika Pan kieruje te same słowa, które wypowiada z krzyża do wątpiącego Apostoła – oto Matka twoja.

Komentarz przygotował: o. Arnold Pawlina OP 


[1] 1 Kor 13.

[2] 2 Kor 6,15.

[3] Jest to pogląd m. in. św. Augustyna i św. Jana Chryzostoma. Por. Ks. Mikołaj Łęczycki T. J., Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego, Kraków 1930.

[4] Por. Sekwencja wielkanocna Victimae paschali laudes – Niech w święto radosne paschalnej ofiary.