Zamknięte drzwi. On – wielki władca, którego nazwano Zbawiciel świata, drugi raz spotyka się, tym razem z jedenastoma, a nie dziesięcioma, braćmi. Wreszcie są wszyscy. „Jam jest Józef, czy jeszcze żyje ojciec mój? Nie mogli bracia odpowiedzieć, wielką bojaźnią przestraszeni. Do których on rzekł łaskawie: Przystąpcie do mnie! A gdy przystąpili blisko: Jam jest, mówi, Józef, brat wasz, któregoście sprzedali do Egiptu.

Przedziwna scena z zamierzchłej przeszłości, kiedy patriarcha Józef objawia się swoim braciom w Egipcie. Józef Egipski kieruje do swych braci słowa: „Nie bójcie się, i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali do tych krajów; dla zbawienia bowiem waszego posłał mnie Bóg przed wami do Egiptu.”

Jest to godzina objawienia i wielkiego przebaczenia. Józef, który był umarły dla swoich braci, jakby przez nich zabity, staje żywy, już nie tylko jako jeden z nich, ale jako dostojny władca, którego król egipski uczynił panem nad całym swoim domem i książęciem wszelkiej posiadłości swojej. Stoi przed nimi w chwale, a jednocześnie to ich brat, ten sam, naprawdę żywy: ten sam, któremu oddało pokłon słońce, księżyc i ciała niebieskie, ten sam, który wyobrażony pod figurą zbożowego snopka przyjmował pokłony do ziemi od rodziców i braci, ten sam którego sprzedano za cenę niewolnika.Józef nie mści się, nie upokarza swych braci, nie wymawia im straszliwej zdrady, opuszczenia, sprzedania. Jego słowa przynoszą pokój: „Dla zbawienia bowiem waszego posłał mnie Bóg przed wami do Egiptu.”

Mijają stulecia i podobna scena ma miejsce również za zamkniętymi drzwiami. Przed apostołami dwukrotnie staje Chrystus, którego oni wyparli się, którego opuścili, którego haniebnie porzucili. On jest rzeczywistym Zbawicielem świata. To rzeczywisty Pan nad całym niebem i ziemią, nie tylko nad domem faraona, Książę całego wszechświata, nie tylko Egiptu, który otrzymuje władzę nie od człowieka, ale od Boga Ojca.

Pokój wam. Pierwsze słowa jakie słyszą Apostołowie od Zmartwychwstałego nie wypominają im grzechu, ale są jakby lekarstwem na niespokojne po grzechu serce, na głęboko zawstydzone sumienie, na bojaźń, która zamyka ich w wieczerniku. To ten sam Chrystus. Rany na rękach i w boku wskazują to jednoznacznie, a jednocześnie Pan całego stworzenia, dla którego zamknięte drzwi nie stanowią przeszkody.


Wtedy to Pan ustanawia sakrament pokuty – Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, czyli nie odpuścicie, są im zatrzymane. Chrystus udziela tej władzy Apostołom i ich następcom. Dlaczego mamy obowiązek spowiadać się przed kapłanem? Bo Chrystus nie mówi: kto mi wyzna grzechy, odpuszczę mu, ale zwracając się do Apostołów mówi – którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone. Zmartwychwstały składa skarb odpuszczenia grzechów w ręce swoich Apostołów. Przebaczenie Józefa stało się figurą sakramentu, w którym sam Bóg odpuszcza swoim winowajcom, w którym z miłością przebacza tym, którzy Go obrazili. Nie jest przypadkiem, że dokonuje się to w sam dzień zmartwychwstania, oraz, że to Zmartwychwstały ustanawia ten sakrament, bo czyż spowiedź święta nie jest sakramentem zmartwychwstania, kiedy człowiek z grobu śmierci grzechu ciężkiego powstaje do wolności życia łaski, kiedy staje się podobny do Chrystusa Zmartwychwstałego.

Dziewiętnaście stuleci po objawieniu w wieczerniku, Zmartwychwstały raz jeszcze przejdzie pomimo drzwi zamkniętych i ukaże się św. Faustynie w taki sposób, w jaki zobaczyli Go Apostołowie. Święta zakonnica wszystko opisze w swoim dzienniku słowami: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie.”

Jest to obraz Miłosierdzia Bożego. Nieprzypadkowo znów święto Miłosierdzia Bożego, dzisiejsza niedziela, zostało wyznaczone przez Chrystusa na dzień, kiedy Kościół czyta Ewangelię o ustanowieniu sakramentu pokuty – sakramentu Miłosierdzia Bożego. Chrystus z obrazu św. Faustyny to Pan ustanawiający sakrament spowiedzi.

W tym przedziwnym sakramencie przebaczenia, zmartwychwstania i miłosierdzia spotykamy Zbawiciela, Jego adorujemy i Jemu przede wszystkim wyznajemy nasze grzechy. On zaś, posługując się kapłanem, przywraca życie duszy, oczyszcza ją, ożywia naszą wiarę jednocząc nas z Sobą, i przywraca nam godność, piękno, wielkość. W nas samych zaczyna pulsować życie i zmartwychwstanie.

Jaka ma być nasza odpowiedź na to przedziwne objawienie Zmartwychwstałego, Miłosiernego i Przebaczającego? Czy słowa pełne wiary i adoracji, którymi Jezusa uczcił św. Tomasz Apostoł w ten dzień nie są najlepszą odpowiedzią? Pan mój i Bóg mój. Czy zachwytu św. Faustyny nad Chrystusem z wieczernika nie można byłoby określić słowami: Pan mój i Bóg mój? Czy nie byłoby stosowne wymawiać tych słów przed przystąpieniem do konfesjonału, żeby przypomnieć sobie, do kogo przede wszystkim będę mówił? Czy odchodząc od sakramentu spowiedzi świętej nie warto byłoby raz jeszcze wypowiedzieć tych słów – Pan mój i Bóg mój, żeby przypomnieć sobie, kto odpuścił mi grzechy słowami kapłana? Bo i my w konfesjonale spotykamy Zmartwychwstałego Zbawiciela świata. Pan mój i Bóg mój. Jezu, ufam Tobie.

Rozważania przygotował  o. Arnold Pawlina OP, Fryburg – Szwajcaria; autor dzieląc się rozważaniami prosi o modlitwę